Milczenie Atatürka
02.10.2015 | Autor: Jakub Reichert | [ 0 komentarzy ] |
Most Bosforski
Źródło: Jorge1767
- Wybierasz się do Niemiec?
- Zarezerwuj hotel w Niemczech
- Wynajmij samochód w Niemczech
- Chcesz pozyskać fundusze unijne?
- Złóż zapytanie ofertowe! >>
- Podobne tematy:
- Nieudany eksperyment polityki oszczędności
- Scenariusze rozszerzeń UE
- Viviane Reding weźmie udział w debacie z mieszkańcami Wilna
- Niemcy - inne artykuły:
- DAX: Brexit raczej zdołuje, niż wspomoże niemiecki indeks
- Uchodźcy nową siłą na niemieckim rynku pracy?
- Popis Lewandowskiego w Bundeslidze: pięć goli w dziewięć minut
Artykuł Simona Hartmanna "Milczenie Atatürka" o europejskim dziedzictwie Turcji został nagrodzony w ramach konkursu zorganizowanego przez Komisję Europejską "So similar, so different, so European".
Jestem w trakcie podróży studyjnej przez Turcję – kraj, który zawsze mnie fascynował. Już w szkole zaprzyjaźniłem się z kilkoma osobami o niemiecko-tureckich korzeniach, a w czasie moich studiów historii ciągle spotykam studentów tureckiego pochodzenia. Chciałbym wreszcie zadać pytania, które od dawna nie dawały mi spokoju: Jak bardzo ci ludzie czują się związani z Europą? W jakim stopniu sztuka i kultura, gospodarka i polityka, język i prawo są splątane z europejskimi wartościami?
Odwiedzam mojego starego przyjaciela, Erdeniza. Poznaliśmy się w Niemczech, we Fryburgu, gdzie studiował w ramach programu stypendialnego Erasmusa. Erdeniz jest młodym adwokatem. Niedawno założył wraz ze wspólnikiem swoją kancelarię. Rozkłada się wygodnie w swoim fotelu. Ciężko uwierzyć, że przez rok dzieliłem kuchnię z tym bystrym biznesmenem. Erdeniz jest wdzięczny Unii Europejskiej za ten dofinansowywany program wymiany. Pozwolił mu poszerzyć jego pogląd na świat. Erdeniz był wówczas w Badenii-Wirtemberdze, kiedy mieszkańcy tego regionu wyrażali swoje niezadowolenie z powodu budowy pewnego dworca kolejowego. Był wtedy zdumiony, z jakim zaangażowaniem tamtejsi obywatele dyskutowali i przyglądał się wszystkiemu z wielkim zainteresowaniem. Pobyt w ramach stypendium wykorzystał także zawodowo. Bo kiedy ojcowie założyciele tworzyli Republikę Turcji, zastąpili wiele starodawnych przepisów prawnych kodeksem prawnym z Europy. Czy oznacza to, że w Turcji obowiązuje podobne prawo co w Niemczech? Tak, potwierdza prawnik, ale Turcy najbardziej podążali za przykładem Szwajcarii. Prawo szariatu starego kalifatu zostało zastąpione przez prawo cywilne wolnej republiki alpejskiej.
Jeszcze bardziej przesiąknięty europejską tradycją niż tureckie prawo jest turecki język. Na co dzień znajduję słowa, które są mi znane. Przed szkołą wyższą widnieje napis „üniversite”, na drodze jeżdżą „otobüsy” i „taksi”, najnowsze wiadomości czytam w „gazete”. Zasięgam informacji u pewnej historyczki. Christine jest drobną żywiołową kobietą, która serdecznie wita mnie w swoim biurze. Na regałach umieściła książki o tureckich traktatach i perskiej poezji. Piskliwym głosem wyjaśnia, że język turecki został zaplanowany na desce kreślarskiej. Uważano, że stary język Osmanów powinien zostać uwolniony od śladów arabskich i perskich. To tak, jakby ktoś spróbował oczyścić angielski z wpływów języka francuskiego i niemieckiego. Językoznawcy od tego czasu przejęli łaciński alfabet, stworzyli nowe słownictwo i dodali wiele wyrazów należących do słownika cywilizacji zachodniej. Po co to wszystko? Wielka rewolucja kulturowa Atatürka była przeciwko temu, co stare i spróchniałe, przeciwko monarchii osmańskiej. Nowy język powinien być językiem tureckim, a nie osmańskim. Powinien konsolidować turecką tożsamość i ukierunkowywać na zachodnią mentalność.
Turcja jest także ściśle związana z Europą pod względem gospodarczym. Szukam urbanisty, żeby podyskutować z nim o wolności przedsiębiorstw i obywateli. Spotykamy się w herbaciarni. Czarny garnitur starszego pana dobrze mu leży. Jego szary wąs jest wyjątkowo zadbany. Kiedy pan Melek się uśmiecha, co czyni często, zmarszczki obejmują całą jego twarz. Mówi, że Unia Europejska jest największym partnerem handlowym republiki. Dzięki wielu bezpośrednim inwestycjom zostaje zapewniony wzrost gospodarczy i zagwarantowane miejsca pracy. Pan Melek, jakby w swoim żywiole, opowiada mi o wielu ulicach, które powstają w kraju, o nowym moście bosforskim, który nie zasłużył ponoć na tak wielką krytykę. Zachwyca się tym, że Turcy budują kraj na morzu. Ostrożnie pytam o kulturę polityczną i o prawa wolności obywateli. Pan Melek bierze łyk swojej kwaśno-słodkiej herbaty. Pyta wymijająco, czy pozostałe europejskie demokracje też nie musiały przejść przez różne fazy – przez jedną z nich w ostatnich miesiącach przechodzi Turcja. Myślę o Konradzie Adenauerze, który zarzucał redaktorom Spiegla zdradę stanu, o Margaret Thatcher, która wysłała wojsko przeciwko demonstrantom. Nadchodzi moment ciszy i refleksji. W końcu pan Melek wybucha śmiechem: jeśli jakiś naród może stworzyć kraj na wodzie, mówi z nadzieją, to autorytarne nastawienie może pewnie zostać zamienione w liberalne myślenie obywatelskie.
Do moich rąk trafia fragment tekstu jednego z wolnomyślicieli. Czytam w nim traktat osmańskiego dyplomaty. Resmi Ahmet Efendi odwiedza pruskie Königshof w XVIII wieku, aby pracować nad przymierzem niemiecko-osmańskim z Fryderykiem II. Po powrocie z Berlina ambasador zdaje relację o królu pruskim sułtanowi. Mówi, że Fryderyk jest wyjątkowym człowiekiem, biegłym w nauce i zdecydowanym w czynie. Sułtan spokojnie słucha swoich doradców i zapewnia im pewną autonomię. Jestem pod wrażeniem: to wszystko to zalety, które współcześni przypisaliby temu sułtanowi. Kiedy Resmi Ahmet powraca, demonstranci na ulicach Stambułu mieli krzyczeć: „Brandenburg! Brandenburg!”. To naprawdę związek europejskiej historii, który już wtedy został wspólnie zapoczątkowany przez Berlin i Stambuł.
Na dworcu w Stambule stoi pomnik Atatürka. Z czarnego bloku marmuru spogląda na mnie z wysoka złota twarz bohatera narodowego. Piękne rysy twarzy Atatürka oczarowują mnie. Wznoszę oczy i pytam go: „Teraz, ojcze Turków, o czym myślisz? Twoi ludzie zapisali karty europejskiej historii. Są związani z Unią Europejską kulturowo i gospodarczo. Są między nimi patrioci i kosmopolici, liberałowie i konserwatyści, zwolennicy sekularyzmu i państwa wyznaniowego, jak wszędzie indziej w społeczeństwach europejskich. Przemów, Mustafo Kemal!”. Kończę: „Czy twoi ludzie należą do Europy?”. Atatürk przygląda mi się tylko swoimi złotymi oczami i milczy.
(tł. Jakub Reichert)
Tekst w oryginale (język niemiecki) można znaleźć tu.