Dzieła Rembrandta wracają do Holandii
21.09.2015 | Autor: Agnieszka Kwapisz | [ 0 komentarzy ] |
Portret Oopjen Coppit, 1634
Źródło: https://commons.wikimedia.org
Portret Maertena Soolmansa, 1634
Źródło: https://commons.wikimedia.org/
- Wybierasz się do Francji?
- Zarezerwuj hotel we Francji
- Wynajmij samochód we Francji
- Podobne tematy:
- Językowy smak Włoch - zapożyczenia włoskie w języku polskim
- Rokoko w malarstwie - brukselska wystawa obrazów Antoina Watteau
- Brytyjskie nowości muzyczne w 2013 r.
- Francja - inne artykuły:
- O tym, jak szpilki z czerwonymi podeszwami podbiły kobiecy świat
- Ranking Miast Gospodarzy EURO 2016
- Przewodnik kibica UEFA EURO 2016 - Lyon
W wyniku tajnych negocjacji powracają do Hagi dwa obrazy Rembrandta - portrety Oopjen Coppit i Maertena Sollmansa, znane jako „Brat i Siostra Straży Nocnej”. Pochodzą z 1634 roku.
Sprawa polityczna
Unikalne malowidła to dwa naturalnej wielkości portrety pary małżonków z amsterdamskiej rodziny kupieckiej: Oopjen Coppit i Maertena Sollmansa. Powstały na zamówienie w roku 1634, w tzw. pierwszym amsterdamskim okresie twórczości Rembrandta. Para zapłaciła malarzowi 500 florenów. W ostatnich latach portrety były własnością francuskiej gałęzi rodziny Rothschild, jednej z najbogatszych dynastii świata i znajdowały się w Paryżu. Po raz ostatni były wystawione na widok publiczny w 1956 roku. Pomimo, że znajdują się w rękach prywatnych, francuskie Ministerstwo Kultury i Luwr są od początku negocjacji zaangażowane w sprawę. Holenderscy parlamentarzyści i ludzie sztuki od lat podejmowali starania o sprowadzenie obrazów do ojczyzny artysty i zapewnienie mu miejsca w stałej, dostępnej dla zwiedzających ekspozycji. Motywowali ją potrzebą ochrony narodowego i światowego dziedzictwa kulturowego. Rząd włączył się do negocjacji dopiero wtedy, kiedy stało się jasne, że datki prywatnych darczyńców i mecenasów nie wystarczą na pokrycie kosztów tak ogromnej inwestycji. Orzekł, że ten wydatek będzie dla Holandii inwestycją, która z pewnością się zwróci. Rząd Holandii zaoferował pokrycie połowy kosztów, co daje 80 milionów. Drugie 80 mln wygospodarowało z własnych środków Rijksmuseum.
Rozgrywki na najwyższym szczeblu
Zakup dzieł prywatnych za 160 milionów euro jest sprawą bez precedensu nawet w świecie sztuki. Stanowi swoisty mariaż sztuki, polityki i biznesu. Muzea nieczęsto zdolne są do wyłożenia wysokich kwot do pozyskania wybranych dzieł. Na aukcjach tego typu obrazy znikają szybko w rękach prywatnych kolekcjonerów, zazwyczaj z bogatych krajów Zatoki Perskiej lub bogatych Chińczyków. Przedwstępna umowa sprzedaży została podpisana w ubiegłym tygodniu.
Obawiano się, że Francja może cofnąć wydane jeszcze na wiosnę pozwolenie na wywóz dzieła za granicę, co mogłoby być z jej strony zagrywką czysto biznesową i służącą pozyskaniu zamożniejszego kontrahenta. Tak się jednak dotąd nie stało. Przedsięwzięcie nie jest jednak uporządkowane pod względem prawnym. Należy przede wszystkim uwzględnić różnice podatkowe pomiędzy Francją a Holandią.