Proces podejmowania decyzji w Radzie UE
01.12.2010 | Autor: Leszek Drozdalski | [ 0 komentarzy ] |
Jan Rokita - autor hasła "Nicea albo śmierć".
Źródło: Wikipedia Commons
Flaga Unii Europejskiej
Źródło: Wikimedia Commons
- Chcesz pozyskać fundusze unijne?
- Złóż zapytanie ofertowe! >>
- Podobne tematy:
- PE poparł zmiany ws. wymiany informacji podatkowych
- Ocieplenie na linii UE – Białoruś?
- Rada Unii Europejskiej jako podstawowy organ prawodawczy UE
- Unia Europejska - inne artykuły:
- Wydatki na reklamę w Polsce i w innych krajach europejskich
- Komisja zaleca przedłużenie tymczasowych kontroli na granicach wewnętrznych
- Czwarta edycja Konkursu Lingwistycznego „Tłumacze na start”
W 2017 roku nicejski system głosowania w Radzie UE, tak istotny dla Polski, zostanie całkowicie zniesiony. Zastąpią go nowe procedury zapisane w traktacie lizbońskim.`
Jak się głosuje teraz?
Aktualnie (do 1 listopada 2014 roku) Rada UE najważniejsze decyzje podejmuje tzw. większością kwalifikowaną. Każdy kraj członkowski posiada określoną liczbę głosów, wprost proporcjonalną do jego populacji. Aby przyjąć jakiś projekt muszą być spełnione dwa warunki:
- większość państw członkowskich (czyli minimum 14) głosuje „za” (w niektórych przypadkach musi to być większość 2/3 głosów czyli minimum 18 państw),
- minimum 255 głosów (maksymalnie jest 345 głosów) „za” czyli 73,9% ogółu.
Dzięki obowiązującemu jeszcze systemowi nicejskiemu, Polska i Hiszpania mają po 27 głosów, zaledwie o dwa mniej niż europejscy giganci – Francja, Niemcy, Włochy i Wielka Brytania. Jest to o tyle istotne, że przy sprzeciwie Polaków i Hiszpanów bardzo trudno jest przeforsować jakąś decyzję – i za to, zdaniem Jana Rokity, warto było umierać.
Traktat lizboński i porozumienie z Joaniny
Traktat z Lizbony zmienił procedury podejmowania decyzji w Radzie UE, ale ze względu na sprzeciw Polski, wejdą one w życie dopiero w listopadzie 2014 roku. Za cztery lata obowiązywać będzie tzw. zasada podwójnej większości. Aby uchwalić dany projekt, „za” będzie się musiało opowiedzieć 55% państw (czyli minimum 15), które reprezentują 65% populacji UE. Do zablokowania decyzji potrzeba będzie co najmniej 4 państw członkowskich reprezentujących minimum 35% ludności UE. Zmniejszy się wówczas znaczenie Polski i Hiszpanii, a sama procedura będzie trochę bardziej przejrzysta dla przeciętnego obserwatora. To jednak nie koniec zawiłości związanych z decyzjami Rady UE.
Jest jeszcze jeden okres przejściowy we wprowadzaniu procedur lizbońskich. Pomiędzy 1 listopada 2014 a 31 marca 2017 będzie obowiązywał tzw. „hamulec bezpieczeństwa”. Dzięki niemu każde z państw członkowskich będzie mogło zażądać ponownego głosowania w systemie nicejskim i jeśli uda mu się zbudować mniejszość blokującą – projekt zostanie odrzucony. System nicejski będzie więc po części funkcjonował jeszcze przez siedem lat.
Od 31 marca 2017 roku system nicejski odejdzie do historii, ale w zmienionej formie pozostanie „hamulec bezpieczeństwa”. Mechanizm jego działania został wypracowany na mocy porozumienia z Joaniny. Jeżeli jakaś grupa państw (reprezentująca co najmniej 19% obywateli UE) będzie się sprzeciwiała decyzji podjętej przez Radę UE, nowe przepisy pozwolą jej na odwlekanie w czasie wejścia danego rozporządzenia w życie. Porozumienie z Joaniny przewiduje, że odwlekać decyzje będzie można na „rozsądny czas”. Miejmy nadzieję, że europejskim politykom nie zabraknie rozsądku i nie będą się starali opóźniać decyzji w nieskończoność.